27 marca 2013

przerwa

Z powodów prywatnych chwilowo nie jestem w stanie ani regularnie pisać, ani regularnie spędzać czasu w kuchni - stąd przerwa.
Myślę, że niebawem się to zmieni, a ja wrócę zarówno do pichcenia, jak i pisania.
A tymczasem trzymajcie za mnie kciuki ;)

Wszystkim życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych!


7 marca 2013

smażony sandacz w panierce

Najbardziej lubię przepisy 'odziedziczone' po rodzicach, babci lub kogoś innego z rodziny oraz te, stworzone samodzielnie. Owszem, przepisy od najlepszych, też są świetne i przeważnie lądują w moim notesie z całym zbiorem, ale to zupełnie inne wykonanie, podejście i efekt końcowy.

Jest to świetny sposób na rybę, szczególnie dla kogoś, kto za nimi nie przepada. 
Sandacz sam w sobie jest pyszny, a ja dodatkowo przygotowałam go w najlepszy, znany przeze mnie sposób - przepis mojego taty, który jest mistrzem w dziedzinie ryb i wieloletnim wędkarzem.
Podałam z zieloną fasolką z masłem i prażonymi migdałami, do tego gotowany ryż.

Panierka świetnie nadaje się również do innych ryb.


 Składniki na 2 porcje:

  • ryba (ja miałam całego sandacza, obierałam go sama, zostawiając płetwy (sic!) ale może być również filet z Twojej ulubionej)
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki bułki tartej
  • 1 łyżka przyprawy do ryb
  • 1,5 łyżeczki wegety
  • szczypta pieprzu
  • masło

Wykonanie:


Wszystkie sypkie składniki wymieszać ze sobą. Masło roztopić na patelni.
Mokrą rybę obtoczyć w panierce, smażyć na średnim ogniu. Kiedy zarumieni się, nabierze złotego koloru, obrócić na drugą stronę. Usmażoną stronę nakłuć kilka razy widelcem, dzięki temu wydostanie się z niej nadmiar wody. To samo na drugiej stronie. Smażyć i nakłuwać dwukrotnie na każdej ze stron.

Ja użyłam mrożonej zielonej fasolki, ugotować na miękko. Migdały uprażyć na maśle do uzyskania brązowego koloru. Roztopić osobno masło i polać nim fasolkę. Ryż ugotować wg instrukcji na opakowaniu.

Smacznego !

1 marca 2013

zdrowe odżywianie - czy aby na pewno droższe?


Często spotykam się z opiniami, że zdrowa dieta jest droga.
Do pewnego momentu też tak sądziłam. Wynikało to tak na prawdę z niewiedzy i braku doświadczenia. Tak - jadłam kiedyś śmieciowo i średnio zastanawiałam się nad wartościami odżywczymi tego, co ląduje w moim żołądku. Nie od zawsze gotuję, tak samo, jak nie od zawsze dbam o to, co mam na talerzu.
Teraz, kiedy dawno temu zmieniłam podejście w tych kwestiach, śmiało mogę powiedzieć, że aby jeść zdrowo, smacznie i z zyskiem dla naszego organizmu, wcale nie trzeba fortuny pieniędzy. Owszem, im większe zasoby portfela, tym większe możliwości. Soki 100% bez cukru i konserwantów są drogie, tak samo, jak wartościowe ryby, mięso czy wymyślne owoce i warzywa.

Ale czy aby na pewno to wszystko jest niezbędne, aby prowadzić zdrową dietę?

Przecież można podjechać do hipermarketu po łososia w promocji, 2 soki w cenie jednego, czy też owoce z wyższej półki, na które na co dzień sobie nie pozwalamy, a akurat są tańsze?

To w zimie, a w sezonie co i rusz są stragany, kramy i targi, a na nich wachlarz produktów zdrowych, swojskich i możliwość targowania się.



To jest jedna kwestia. Druga to to, że zdrowa dieta to nie tylko drogie produkty.



Dużo, bardzo dużo robimy dla siebie zamieniając napoje gazowane na wodę, która jest 3x tańsza. Kolorowe jogurty z milionem słodkich dodatków zastąpić można jogurtem naturalnym z wybraną przez siebie mieszanką suszonych owoców i musli. Jasne pieczywo na ciemne i wieloziarniste. A zamiast przekąsek w postaci batonów, drożdżówek i fast-food'ów, sięgać po owoce czy warzywa. Przy wieczornym filmie zamiast paczki czipsów, paluszków czy pop corn'u, chrupać marchewkę, jabłko albo zrobić sałatkę ze świeżej sałaty z ulubionymi dodatkami. Smażone zamienić na pieczone, i tak dalej i tak dalej ;)


Do zdrowego gotowania nie potrzeba również umiejętności szefa kuchni, to na prawdę nie jest takie trudne! Korzystajmy z możliwości, jakie daje nam rozwój technologii, prawie każdy ma dostęp do internetu, w nim jest kopalnia przepisów - bardziej lub mniej skomplikowanych. No i w ostateczności na rynku mamy wiele opcji gotowych lub pół-gotowych produktów.


Czasem trzeba jeszcze mniej - dobrych chęci, trochę czasu i energii.


Ja odkąd poświęcam więcej uwagi na to, co ląduje w moim koszyku, zaoszczędziłam sporo pieniędzy, a mój żołądek funkcjonuje jak nowiusieńki.

A Wy, jakie macie zdanie na temat kosztów zdrowego odżywiania?