14 listopada 2013

pomidorki z serem czosnkowym na przystawkę


Kolejny pomysł na przystawkę: szybką, prostą i tanią.

Składniki (dla 4 osób):
- 2 średniej wielkości pomidory
- 1 duży ząbek czosnku
- 20 dag ulubionego sera żółtego
- 3 łyżki majonezu
- sól, pieprzy

Wykonanie:
pomidory pokroić w cienkie plastry, czosnek wycisnąć, a ser zetrzeć na drobnych oczkach.
Całość wymieszać z majonezem, doprawić przyprawami. Masę serową wyłożyć na pomidorki (ze względu na dużą zawartość wody w nich, może się ona 'ślizgać' na nich, przez co może być niezbędna cierpliowość przy porcjowaniu).

SMACZNEGO :)



12 listopada 2013

kalafior romanesco - wrażenia z jedzenia


Zupełnie przez przypadek udało mi się trafić tą rzadko spotykaną w Polsce odmianę kalafiora. Będąc u rodziców, robiąc zwykłe zakupy w TESCO, na stoisku warzywnym nie umknął mojej uwadze "jakiś tam kolorowy kalafior" - jak go podsumowała pracownica sklepu. Miałam wrażenie, że nie mają tam zielonego pojęcia, jakim warzywem jest kalafior romanesco. Co również miało odzwierciedlenie w cenie - 1 szt. (sporej wielkości) ok. 3 zł. Nie myśląc długo, w moim koszyku znalazły się 2 sztuki.





Jak widać, romanesco ma ładny kolor soczystej zieleni (dwa pierwsze zdjęcia go pokazują, na pozostałych światło zrobiło swoje) i charakterystyczne piramidki, choć w rzeczywistości nie rzucają się one aż tak w oczy.







Po ugotowaniu kalafior zmienia kolor na bardzo wyblakły, prawie taki sam, jak na ostatnich dwóch zdjęciach.


Czas gotowania: podobnie, jak w przypadku zwykłego kalafiora czy brokuła. Osobiście nie mierzyłam dokładnie, bo nie nigdy tego nie robię ;) 
Jeżeli chodzi o smak to jest to połączenie wyżej wymienionych,; zdecydowana dominacja kalafiora i lekki, subtelny posmak brokuła. Jestem fanką zarówno kalafiora białego, jak i brokułów, w związku z czym, kalafior romanesco jest według mnie równie dobry. W smaku niestety nie wyróżnia się niczym specjalnym, wyglądem natomiast zdecydowanie cieszy oczy ;)
Jeżeli trafię jeszcze kiedyś na romanesco w podobnej cenie, na pewno kupię, jeśli będzie droższy - nie skuszę się. A niestety wydaje mi się, że w Warszawie ciężko będzie znaleźć go w tak atrakcyjnej cenie.

3 sierpnia 2013

sałatka brokułowa z fetą

Szybka, prosta sałatka z brokuła i fety. Zdecydowanie moja ulubiona :)
Jak już się pojawi na stole, to ciężko mi się od niej oderwać. 
Alternatywa dla ciężkich, warzywnych sałatek, tradycyjnie stawianych na naszych stołach czy to z okazji świętowania czegoś czy po prostu jako propozycja śniadania/kolacji.




    Składniki (ok 4 porcje):

  • główka brokuła
  • kostka sera feta
  • 3 łyżki płatków migdała
  • 1 jogurt naturalny
  • 3 łyżki majonezu
  • 3 ząbki czosnku
  • sól, pieprz






Wykonanie:

Brokuła podgotować, aż będzie miękki. Ser feta pokroić w kostkę. 
Wycisnąć czosnek, wymieszać z jogurtem i majonezem, doprawić solą i pieprzem do smaku - mamy gotowy sos do sałatki.
Na koniec uprażyć migdały na patelni, aż uzyskają ładny, złoto-brązowy kolor.
Całość układać warstwami w misce; kolejno brokuł, ser. Gdy mamy większą ilość produktów, możemy powtórzyć warstwy danego składnika, tak by nie były one zbyt grube. Całość zalać sosem i posypać migdałami. Odstawić do lodówki, aby sałatka schłodniała.




Smacznego! :)

12 czerwca 2013

Pitahaja czyli inaczej smoczy owoc,



jak kto woli :)

Jadłyście? Jak wrażenia?






Dość trudny do kupienia w polskich sklepach. Mi udało się go dostać w tesco u moich rodziców.
Na pewno drogi, szczególnie w stosunku do smaku - 10zł/szt.
Mnie zachwycił wyglądem - skórka koloru intensywnej fuksji + śnieżnobiały miąższ z czarnymi pestkami (wbrew pozorom, nie są ani duże, ani twarde ;)).
Generalnie smoczy owoc przypomina według mnie kiwi w wersji maxi, z tą różnicą, że jest baaardzo łagodny. Nie ma charakterystycznej dla kiwi kwaskowatości i sam w sobie jest trochę mdły i bezpłciowy. Miąższ ma lekką, zbitą konsystencję przypominającą suchy sorbet.



3 maja 2013

gotowanie z miłości



Zakochałam się w gotowaniu stosunkowo niedawno. Poczułam "to" mniej więcej 2 lata temu. I w zasadzie sama nie wiem, dlaczego; co konkretnie sprawiło, że się nagle tak dobrze zaczęłam czuć w kuchni. 

Wiele osób powtarza mi, że kiedy wchodzę do kuchni, biorę do ręki nóż, garnki, rondle, sztućce i zaczynam pichcić - przenoszę się w zupełnie inny świat, mój świat. Często słyszę, że moje gotowanie jest pełne miłości, uczuć, zaangażowania, pasji, cierpliwości... Coś w tym jest :) Bo czyż nie jest cudowne to, że mój narzeczony, który wcześniej nie jadał w ogóle pewnych potraw, czy składników, teraz (zupełnie przez nikogo nieprzymuszony), sięga po nie sam i zajada się ze smakiem? Czy nie jest piękne to, że siostra ciągle powtarza, czego to by nie zjadła spod moich rąk i co w moim wykonaniu jest najlepsze na świecie? Tata, któremu zawsze brakuje smaku i doprawia według własnego gustu każdą potrawę, moje zjada bez tej czynności? A mama nie dość, że zrewolucjonizowała swoje gotowanie częściowo dzięki mnie, to też często prosi bym coś zrobiła i mówi, że gdyby nie ja - nie ruszyłaby tego dania za nic w świecie.
Tak wymieniać mogę bez końca, bo jest jeszcze teść, teściowa, ich dzieci, przyjaciółki, koleżanki, znajomi... Ale nie o to chodzi, żadne słowa nie opiszą miłości do gotowania ;) Tak samo, jak w przypadku miłości między ludźmi. Pewne jest, że kiedy pojawia się to uczucie, wszystko nabiera zupełnie innych barw, smaków, zapachów i doznań! Kwestia elastyczności, umiejętności słuchania, zapamiętywania i dostosowania się do osób, dla których gotujemy. Czasem wystarczy bardzo nie wiele - odrobina mniej czosnku czy bazylii, brak śmietany, mały pomidor dla koloru, albo po prostu nienamawianie na siłę ;)



Gotowanie ma w sobie coś z psychologii i dobrego gustu - zawsze trzeba się postawić w sytuacji spożywającego, wyobrazić jego reakcję i oczekiwania, a jednocześnie zachować harmonię wynikającą z umiejętności łączenia ze sobą składników. Więcej nie zawsze znaczy lepiej. Niejednokrotnie jedna przyprawa potrafi zepsuć efekt końcowy. Odwaga się opłaca - 'dziwne' kombinacje przynoszą najbardziej zaskakujące doznania naszych kubków smakowych.

Nie uważam się za mistrza gotowania, ani żadnego eksperta, wiem natomiast, że się w tym odnajduję i sprawia mi to niesamowitą radość, a największą są miny osób, dla których przygotowuję posiłki. 

* * *

Zrobiło się u mnie trochę luźniej, kilka spraw się poukładało, inne nabrały tempa, cały czas w wolnej chwili stoję nad garami ;) Mam już przygotowanych kilka przepisów, myślę, że niebawem pojawią się na blogu.


27 marca 2013

przerwa

Z powodów prywatnych chwilowo nie jestem w stanie ani regularnie pisać, ani regularnie spędzać czasu w kuchni - stąd przerwa.
Myślę, że niebawem się to zmieni, a ja wrócę zarówno do pichcenia, jak i pisania.
A tymczasem trzymajcie za mnie kciuki ;)

Wszystkim życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych!


7 marca 2013

smażony sandacz w panierce

Najbardziej lubię przepisy 'odziedziczone' po rodzicach, babci lub kogoś innego z rodziny oraz te, stworzone samodzielnie. Owszem, przepisy od najlepszych, też są świetne i przeważnie lądują w moim notesie z całym zbiorem, ale to zupełnie inne wykonanie, podejście i efekt końcowy.

Jest to świetny sposób na rybę, szczególnie dla kogoś, kto za nimi nie przepada. 
Sandacz sam w sobie jest pyszny, a ja dodatkowo przygotowałam go w najlepszy, znany przeze mnie sposób - przepis mojego taty, który jest mistrzem w dziedzinie ryb i wieloletnim wędkarzem.
Podałam z zieloną fasolką z masłem i prażonymi migdałami, do tego gotowany ryż.

Panierka świetnie nadaje się również do innych ryb.


 Składniki na 2 porcje:

  • ryba (ja miałam całego sandacza, obierałam go sama, zostawiając płetwy (sic!) ale może być również filet z Twojej ulubionej)
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki bułki tartej
  • 1 łyżka przyprawy do ryb
  • 1,5 łyżeczki wegety
  • szczypta pieprzu
  • masło

Wykonanie:


Wszystkie sypkie składniki wymieszać ze sobą. Masło roztopić na patelni.
Mokrą rybę obtoczyć w panierce, smażyć na średnim ogniu. Kiedy zarumieni się, nabierze złotego koloru, obrócić na drugą stronę. Usmażoną stronę nakłuć kilka razy widelcem, dzięki temu wydostanie się z niej nadmiar wody. To samo na drugiej stronie. Smażyć i nakłuwać dwukrotnie na każdej ze stron.

Ja użyłam mrożonej zielonej fasolki, ugotować na miękko. Migdały uprażyć na maśle do uzyskania brązowego koloru. Roztopić osobno masło i polać nim fasolkę. Ryż ugotować wg instrukcji na opakowaniu.

Smacznego !

1 marca 2013

zdrowe odżywianie - czy aby na pewno droższe?


Często spotykam się z opiniami, że zdrowa dieta jest droga.
Do pewnego momentu też tak sądziłam. Wynikało to tak na prawdę z niewiedzy i braku doświadczenia. Tak - jadłam kiedyś śmieciowo i średnio zastanawiałam się nad wartościami odżywczymi tego, co ląduje w moim żołądku. Nie od zawsze gotuję, tak samo, jak nie od zawsze dbam o to, co mam na talerzu.
Teraz, kiedy dawno temu zmieniłam podejście w tych kwestiach, śmiało mogę powiedzieć, że aby jeść zdrowo, smacznie i z zyskiem dla naszego organizmu, wcale nie trzeba fortuny pieniędzy. Owszem, im większe zasoby portfela, tym większe możliwości. Soki 100% bez cukru i konserwantów są drogie, tak samo, jak wartościowe ryby, mięso czy wymyślne owoce i warzywa.

Ale czy aby na pewno to wszystko jest niezbędne, aby prowadzić zdrową dietę?

Przecież można podjechać do hipermarketu po łososia w promocji, 2 soki w cenie jednego, czy też owoce z wyższej półki, na które na co dzień sobie nie pozwalamy, a akurat są tańsze?

To w zimie, a w sezonie co i rusz są stragany, kramy i targi, a na nich wachlarz produktów zdrowych, swojskich i możliwość targowania się.



To jest jedna kwestia. Druga to to, że zdrowa dieta to nie tylko drogie produkty.



Dużo, bardzo dużo robimy dla siebie zamieniając napoje gazowane na wodę, która jest 3x tańsza. Kolorowe jogurty z milionem słodkich dodatków zastąpić można jogurtem naturalnym z wybraną przez siebie mieszanką suszonych owoców i musli. Jasne pieczywo na ciemne i wieloziarniste. A zamiast przekąsek w postaci batonów, drożdżówek i fast-food'ów, sięgać po owoce czy warzywa. Przy wieczornym filmie zamiast paczki czipsów, paluszków czy pop corn'u, chrupać marchewkę, jabłko albo zrobić sałatkę ze świeżej sałaty z ulubionymi dodatkami. Smażone zamienić na pieczone, i tak dalej i tak dalej ;)


Do zdrowego gotowania nie potrzeba również umiejętności szefa kuchni, to na prawdę nie jest takie trudne! Korzystajmy z możliwości, jakie daje nam rozwój technologii, prawie każdy ma dostęp do internetu, w nim jest kopalnia przepisów - bardziej lub mniej skomplikowanych. No i w ostateczności na rynku mamy wiele opcji gotowych lub pół-gotowych produktów.


Czasem trzeba jeszcze mniej - dobrych chęci, trochę czasu i energii.


Ja odkąd poświęcam więcej uwagi na to, co ląduje w moim koszyku, zaoszczędziłam sporo pieniędzy, a mój żołądek funkcjonuje jak nowiusieńki.

A Wy, jakie macie zdanie na temat kosztów zdrowego odżywiania?


17 lutego 2013

pieczona pierś z kurczaka z brokułem

Coś na co dzień, ale i od święta. Idealne na niedzielny obiad. Zdrowo, niskokalorycznie, smacznie, bardzo prosto i nie drogo.
Efekt końcowy zdecydowanie przerósł moje oczekiwania. Narzeczony nie mógł się najeść i tylko mlaskał komunikując, jak bardzo Mu smakuje. Ja sama powoli delektowałam się smakiem. To będzie coś, co od dzisiaj będzie częściej gościło na moich talerzach.

Przeze mnie pierś z kurczaka została podana z gotowanym w łupinie ziemniakiem i sałatką z pomidorkami koktajlowymi.

Polecam wypróbować i dać znać, jakie są Twoje wrażenia ;)


Składniki:

- 150 g piersi z kurczaka
- 1 różyczka brokuła
- łyżeczka margaryny lub masła
- sól, pieprz, przyprawa do kurczaka

Wykonanie:

Pierś z kurczaka lekko rozbić tłuczkiem. Od wewnętrznej strony oprószyć pieprzem oraz solą. Brokuł umieścić na stronie przyprawionej i owinąć go mięsem tak by maksymalnie przykrywało warzywo. Można związać mięso nicią. Zewnętrzną stronę posypać przyprawą do kurczaka. Całość zawinąć w folię aluminiową spożywczą razem z łyżeczką margaryny. Dusić w temperaturze 180 stopni ok. 30 minut.

Smacznego ;)

13 lutego 2013

szybka sałatka z tuńczykiem

I znowu sałatkowo. Tym razem coś w sam raz na kolację lub na śniadanie. 
Szybki, prosty i niedrogi posiłek. U mnie sprawdza się na każdą okazję.

Składniki:
  • puszka tuńczyka - ja przeważnie używam tego w sosie pomidorowym i z warzywami
  • torebka ryżu lub 200g makaronu gwiazdki (byleby był drobny)
  • 4 duże kiszone ogórki 
  • 1 mała cebula - dla złagodzenia smaku może być czerwona
  • pół puszki kukurydzy
  • 2 łyżki majonezu
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • 1 łyżka ketchupu
  • sól, pieprz
Wykonanie:

Ryż ugotować, w międzyczasie tuńczyka rozdrobnić, pokroić ogórki i cebulę na drobną kostkę. Majonez, jogurt i ketchup razem wymieszać, doprawić do smaku. Wszystkie składniki wymieszać w jednym naczyniu. Schłodzić przed podawaniem.

Smacznego ! ;)



27 stycznia 2013

danie wege - makaron razowy z pieczarkami na szpinaku w sosie śmietanowym

Kilka dni temu ktoś mi bliski, z racji iż jest wege, poprosił mnie o danie wegetariańskie. Obiecałam coś wymyślić,  w dodatku w miarę szybko, a że sama nie lubię ludzi niesłownych, dotrzymałam słowa. M. daj znać, czy satysfakcjonuje Cię moja propozycja ;)
Osobiście uwielbiam tego typu kombinacje - ulubiony makaron, ukochane pieczarki i szpinak, który odkryłam na nowo jakiś już czas temu.



Składniki:

  • 6-8 pieczarek średniej wielkości
  • 2 garści szpinaku liściastego lub 3 łyżki siekanego
  • porcja makaronu razowego
  • 1,5 łyżki masła
  • 1,5 łyżki śmietany 18%
  • 2 łyżeczki mąki
  • 200 ml wody
  • sól, pieprz, wegeta





Wykonanie:

Makaron ugotować według instrukcji na opakowaniu.
Roztopić masło na średniej wielkości ogniu. Pieczarki obrać, pokroić w dużą kosteczkę, szpinak grubo posiekać, wrzucić obydwa produkty na patelnię i powoli dusić. Kiedy pieczarki zmiękną, dodać śmietanę i wodę. Po podgrzaniu całość posypać mąką i dobrze wymieszać. Sos powinien mieć dość gęstą konsystencję. Doprawić do smaku.









Smacznego !



19 stycznia 2013

szybkie gołąbki

To zdecydowanie jeden z moich faworytów maminych! Jedno z pierwszych skojarzeń na hasło "domowe obiadki". Uwielbiają rodzice, uwielbiam ja z siostrą, pokochał je również mój narzeczony (i nie tylko dlatego, że są z sosem pomidorowym, który kocha w każdej postaci!).
Łatwe i tanie w przygotowaniu, jednak czasochłonne. Choć zdecydowanie mniej niż te zwykłe, klasyczne gołąbki z ryżem i w kapuście ;)


Składniki (na 4 porcje): 

- 0,5 kg kapusty białej
- 30 dag ulubionego mięsa mielonego
- 2 średnie cebule
- 3 łyżki kaszy manny
- 2 jajka
- 1 przecier pomidorowy
- vegeta, sól, pieprz
- bułka tarta
- olej do smażenia
- woda
- śmietana 18%
- mąka


Wykonanie:

Kapustę razem z cebulą drobno posiekać. Posolić, pozostawić na 5 min. Uzyskany sok odlać. Dodać kaszę, jajka i 2 łyżki przecieru, wymieszać. Doprawić do smaku. Wyrobiony farsz obtoczyć w bułce tartej i usmażyć z obydwóch stron. 
W międzyczasie przygotować pomidorowy sos. Resztę przecieru wymieszać ze szklanką wody, 2 łyżkami śmietany i 2 łyżkami mąki, doprawić. 
Gotowe kotlety dusić w sosie przez ok 30 min, najlepiej w naczyniu żaroodpornym w temperaturze 160C.

Smacznego ;)

12 stycznia 2013

co na śniadanie?


Co zazwyczaj jadacie na śniadanie? Jeden stały posiłek czy może kilka różnych opcji do wyboru? Jecie w ogóle śniadania?
Wstyd się przyznać, ale ja mam ostatnio z tym problem. Wstaję i pierwsze, co robię to kawa. Nie wiem, czy po prostu z rana nie jestem głodna, czy zapycha mnie ta kawa, ale nie mam apetytu i ciężko mi się zmusić do skonsumowania czegokolwiek. A już na pewno nie tknę czegoś bezpłciowego, szaro-burego i monotonnego.
Kolejnym problemem jest mała ilość czasu od momentu wstania do wyjścia z domu albo najzwyczajniej w świecie lenistwo.
Jak już jednak uda mi się poświęcić na to czas i chęci i moją inwencję twórczą to zazwyczaj są to kanapki z wieloziarnistego z różnymi kombinacjami; od samej szynki, przez same warzywa, po pasty, serki itd. Same lub z sosami, przeważnie kilka opcji na raz. Innym moim wyborem jest owsianka, którą często zostawiam po kilku łyżkach. W wersji hardkorowej - jogurt lub owoc.
A jak jest u Was, może mnie zainspirujecie do czegoś zdrowszego i pożywniejszego? ;)

8 stycznia 2013

koktajl bananowo-mandarynkowy

z posypką cynamonowo-czekoladową i suszoną papają.

Zawsze marzył mi się blender, ale nigdy go sobie sama nie kupiłam. Zawsze były ważniejsze wydatki albo niewystarczające fundusze (bo oczywiście, jak już sama miałabym sprawić sobie taki prezent to ten najbardziej wypasiony i jednocześnie najdroższy choć nie wiem w sumie po co). W końcu się doczekałam, czekał na mnie pod choinką. I od samego początku eksperymentuję!



Składniki:
  • 1 duży banan
  • 1 mała mandarynka lub 3/4 dużej
  • 100 g jogurtu naturalnego
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka cukru cynamonowego
Posypka: 
cukier cynamonowy, ja użyłam tego w młynku KOTANYI, 1/2 kostki czekolady, 3 kostki suszonej papai.

Zblendować owoce, jogurt i przyprawy. Dodać jogurt i połączyć z owocami krótko miksując.
Przelać do naczynia, ozdobić posypką - zmielić cukier cynamonowy, zetrzeć czekoladę na dużych oczkach na tarce, ułożyć papaję. 

Smacznego! ;)



7 stycznia 2013

kalafior romanesco

Połączenie kalafiora z brokułami, czyli moich dwóch ulubionych warzyw. Zielone cudo.
Trafiłam na nie wczoraj oglądając jeden z kulinarnych programów.
Dowiedziałam się, że ma delikatniejszy, wyraźniejszy i bardziej orzechowy smak. Zasiewa się go wiosną, zbiera jesienią. Bogaty w wartości odżywcze, m.in. magnez, witaminę C i K, sód, potas, wapń i żelazo. Wyglądem przypomina małe choinki. Popularny we Włoszech.

A czy Wy spotkałyście się już kiedyś z tym cudem? Widziałyście go gdzieś w Polsce? Bardzo proszę o jakiekolwiek info na temat tego, gdzie można go dostać, bo zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia ;)